Aktualnie, będąc w 32 tygodniu ciąży, wspominam siebie z pierwszego trymestru. Ile to ja miałam pytań! Jak wszystkim się martwiłam, jak nie umiałam nie czytać głupot w sieci. To właśnie z myślą o dziewczynach, które dopiero dowiedziały się, że zostaną mamami przygotowuję ten wpis. Zróbcie sobie pyszną kawkę (słabą), usiądźcie wygodnie i zapraszam do lektury.
Tydzień po spodziewanej miesiączce, która za cholerę przyjść nie chciała, stwierdziłam, że chyba czas kupić test. Mężowi nic nie mówiłam - małpa nie pierwszy raz się spóźniała, a nasze starania trwały już długo. Szczerze? Widziałam już siebie oczami wyobraźni na stole operacyjnym - znowu...
Apteka. Dwa testy kupione. Wracam do domu, robię pierwszy. Nie patrzę, nie zerkam, analizuję fugi między płytkami. Rozmyślam już, do którego ginekologa się udać z kolejnymi problemami, ale nic to zerkam na test. a tam? Dwie kreski. Ta druga gruba jak cholera, wyraźna czerwona krecha. Drugiego testu już nie zrobiła... Rozryczałam się jak durna. Ze szczęścia? Nie, absolutnie nie. Na to miał przyjść dopiero czas. Rozryczałam się ze strachu i z żalu - dwa dni wcześniej dostałam pracę, na którą długo czekałam. I proszę - jeżeli czytają to dziewczyny, które w ciąży nie są lub nie były niech mnie nie osądzają. Hormony już wtedy waliły mi na dekiel.
Łapię za telefon - muszę zadzwonić. Nie do męża - do ginekologa. Jakiegokolwiek, gdziekolwiek byleby przyjął mnie jeszcze dziś, najlepiej za 15 minut. Nie, jak na złość dopiero na 18.00... No nic, pora zadzwonić do męża. Więc dzwonię, odbiera i słyszy mnie - zaryczaną, zasmarkaną, błagającą żeby przyjechał do domu jak najszybciej. Wpada spanikowany po pięciu minutach, a ja pokazuję mu test i jedyne co udaje mi się wykrztusić między potokiem smarków to: "Nie pójdę do praaaccyyyy....!" On w euforii, ja w czarnej rozpaczy. Radość przyszła - jak lekarz potwierdził ciążę, 5 tydzień, jak zobaczyłam małą czarną kropkę na USG. Z radością przyszedł jednak strach, czy wszystko będzie w porządku? Czy dziecko będzie zdrowe? Czy nie stanie się nic złego?
Teraz - patrząc na to z perspektywy czasu mogę się śmiać sama z siebie. Wtedy jednak było mi czasami ciężko i wszystkim się martwiłam, dlatego mam kilka rad dla dziewczyn w pierwszym trymestrze:
1. Dobry lekarz
Dobry lekarz to podstawa. Idź do takiego, któremu ufasz. Zaufanie do ginekologa w ciąży to podstawa - jak nie będziesz mu wierzyć na 100% i nie będziesz wykonywać zaleceń, nigdy się osiągniesz spokoju. Dobrze by było, gdyby lekarz był dostępny również pod telefonem, poza godzinami przyjęć, aby móc do niego zadzwonić w awaryjnej sytuacji.
2. Czytałam bzdury... dużo bzdur!
Moja rada? Nie czytajcie pięćdziesięciu stron internetowych dotyczących ciąży, laktacji, bólu pachwin i innych głupot. Wyluzujcie - ja zrozumiałam to późno i późno przyszło mi cieszyć się ciążą. Czytałam durnoty, wymyślałam co może mi być. A mnie po prostu zabolał brzuch. Delikatnie, przez sekundę. Uwierzcie - lekki ból brzucha w ciąży jest normalny. Włóżcie sobie balon pod skórę na udzie i zacznijcie przez wężyk napełniać go wodą - jak nic zacznie boleć. W ciąży nasz organizm przeżywa taki szok, jak chyba jeszcze nigdy wcześniej. W naszym brzuchu wszystko się rozszerza, naczynia krwionośne zaczynają pracować jak oszalałe. A jeżeli cokolwiek Was niepokoi - patrz punkt 1.
3. Nie jedz za dwoje!
Pamiętaj - to podstawowe powiedzenie, które dotyczy żywienia w ciąży! Nie jedz za dwoje, jedz dla dwojga! Nasz apetyt rośnie w ciąży - to logiczne. Potrzebujemy więcej kalorii, jednak jeżeli pod koniec ciąży nie chcemy wyglądać jak słonice musimy zachować rozsądek. Jedz dużo warzyw i owoców (na owoce niech uważają te, które mają tendencję do tycia - oprócz mnóstwa witamin mają też dużo cukrów). Batonik czy pączek na pewno nam nie zaszkodzi, ale nie musi prowadzić do nadwagi. Uwierzcie, jeżeli przytyjecie 25 kilogramów to tylko na własne życzenie, a tłumaczenie, że było się w ciąży jest po prostu głupie.
4. Nie kupuj
Jest po prostu za wcześnie - spokojnie zmieścisz się w swoje normalne spodnie czy spódnice, założysz legginsy i ulubioną bluzkę. W pierwszym trymestrze brzuch przeważnie jest jeszcze niewidoczny (jeżeli około 8 tygodnia twierdzisz, że masz brzuch ciążowy to prawdopodobnie najadłaś się fasoli). Może się okazać, że kupisz super spodnie w rozmiarze S, a w drugim trymetrze będziesz potrzebować M - zmarnujesz pieniądze.
Podobne zdanie mam na temat ciążowych gadżetów - rogal do spania jest jeszcze niepotrzebny. Owszem wygodnie się z nim śpi, ale zadanie spełnia dopiero, gdy widać brzuszek.
Polecam WSZYSTKIE zakupy odłożyć na później - uwierz, jeszcze dziesięć razy zmienisz zdanie co będzie Ci potrzebne, więc pochopne decyzje nie są wskazane.
5. Uważaj na kosmetyki
Często słyszałam, że powinnam kosmetyki odstawić całkowicie. Pukałam się wtedy tylko w głowę- bzdura. Po prostu trzeba uważać na niektóre składniki kosmetyków - odstaw maść z witaminą A i jej pochodnymi (retinol), nie używaj kosmetyków brązujących - skóra w ciąży robi psikusy i możesz mieć plamy na ciele, uważaj na niektóre konserwanty.
6. Unikaj smarków i ubieraj się ciepło
Uwierz - nie chcesz się przeziębić w ciąży. Ja trzymałam się długo - w 7 miesiącu mnie złapało. Spotkałam się z dziewczynką w wieku przedszkolnym czyli najbarrdziej 'zarazkowym'. Tydzień mnie trzymało i miałam cholerne wyrzuty sumienia, że zgotowałam coś takiego mojemu dziecku, które jeszcze jest w brzuchu. Naprawdę, warto ubrać cieplejszą kurtkę albo darować sobie wizytę u koleżanki na chorobowym.
7. Ciesz się!
To jest najważniejsze! Pamiętaj - zostaniesz mamą! Pod sercem nosisz małego człowieczka, który niedługo pojawi się na świecie! Nie martw się - to na pewno w niczym nie pomoże.
A teraz jeszcze kilka objawów ciąży, które mnie dotknęły. Muszę przyznać, że ciążę jak do tej pory znoszę bardzo dobrze - na pewno o wiele lepiej, niż większość moich koleżanek. Najważniejsze jednak - każda ciąża jest inna!
-ból piersi - objaw, na który nie zwróciłam początkowo uwagi, gdyż myślałam, że to zbliżająca się miesiączka powoduje tę tkliwość
- byłam śpiąca... naprawdę śpiąca! Wstawałam, jadłam śniadanie i szłam spać dalej. Potem obiadem i znowu drzemka, kolacja i spać. Na szczęście szybko przeszło!
- metaliczny posmak w ustach towarzyszył mi prawie do 12 tygodnia... normalnie jakbym włożyła do ust brudną pięciozłotówkę i ciumkała cały dzień .... pomagały mandarynki, które pochłaniałam kilogramami
- ból głowy - pojawił się pod koniec pierwszego trymetru. Bolało mnie strasznie, leżałam w ciszy i ciemności z kompresem na głowie i oczach. Najgorsze, że nie można łyknąć żadnego specyfiku...
- smród. Śmierdzi wszystko. Chleb, dżem, krem do twarzy, Twój świeżo wykąpany mąż i Ty sama chyba też śmierdzisz.... wychodząc na miasto czujesz wszystko! Na szczęście smrodkowy czas trwał u mnie tylko około tygodnia.
-lekki ból lub ucisk w dole brzucha jest normalny - macica przeżywa właśnie rewolucję więc musimy jej to wybaczyć
-bieganie do toalety na siku. Co godzinę, co pół godziny... Normalka. Za to poważniejsze toaletowe sprawy mogą stracić na częstotliwości
Co POWINNO nas niepokoić
-silny ból w dole brzucha
-plamienie
-skurcze
-wymioty, które uniemożliwiają normalne funkcjonowanie
-omdlenia
Pamiętajcie, nie warto słuchać wszystkich złotych rad, które słyszymy z każdej strony. To TY jesteś w ciąży, to TY chodzisz do lekarza, to TY słuchasz własnego ciała. Wsłuchaj się w swój organizm, to naprawdę dużo daje.
Jeżeli podczas czytania tego postu czas upłynął Wam przyjemnie, zapraszam za kilka dni i na wpis o ciąży w stereotypach - spotykałam się z nimi od samego początku i spotykam do teraz, więc postanowiłam o tym napisać.
Jeżeli macie jakieś pytanie lub sugestie zapraszam na maila annablog.blogspot@gmail.com
Do ciąży mam nadzieje ze jeszcze mi daleko, ale fajnie ze wrocilas na bloga <3
OdpowiedzUsuń